niedziela, 5 kwietnia 2015

Top 10 argumentów mięsożerców na jedzenie mięsa.


Od dawna biore czynny udział w bezsensownych dyskusjach z ludźmi, dowodzącymi wyższości diety mięsnej. Takie dyskusje mnie bawią. Kiedyś irytowały czy smuciły, ale od pewnego czasu uznałam, że ludzie są głupi i nie ma się czym przejmować. Jeżeli kogoś uraziłam to nie przeproszę, albowiem nie ma za co.



Wracając do sedna dzisiejszego wpisu, naszła mnie myśl, aby zrobić zbiór najpopularniejszych „argumentów” mięsożerców i je w łopatologiczny sposób obalić. Zaczynamy masakrę!

1.      
1.       1 „Jem mięso, bo głodujące dzieci.” 


Z serii: „ludziom byście pomogli, a nie zwierzętom!”. Nie rozumiem logiki tejże motywacji. Nie mogę pomóc żywej istocie, albowiem inna też cierpi? Zauważyłam też dosyć ciekawą zgodność, że osoby oskarżające wegetarian o brak empatii dla ludzi, sami niczego dla świata dobrego nie zrobili. Zastanawiając się dokładnie nad głodem to produkcja mięsa pożera przynajmniej połowę zbiorów, uprawianych na całym świecie. Na chłopski rozum jedna krowa zjada więcej zboża od człowieka. Krowa potrzebuje 10kg paszy. Z 4kg zboża można uzyskać 04kg mięsa.  Na wyżywienie jednej osoby w ciągu roku mięsem jest potrzebne 12 hektarów, a żeby wyżywić jedną osobę zbożem potrzebny jest zaledwie 1 hektar. Oczywiście to tylko zboże, trudno na nim przetrwać całe życie, ale ponad 8000 milionów ludzi nie ma nawet tego. Jeśli chodzi o wodę to na jeden kilogram wołowiny przypada 100000 litrów wody. W Ameryce krowy, trzymane dla mięso, pochłaniają ilość zboża, wystarczającą na wykarmienie Indii i Chin, razem wziętych.
Nie możemy też powiedzieć, że mamy za mało jedzenia, gdyby tak było nikt z nas nie wyrzucałby choćby okruszka, a masowo pozbywamy się produktów. Kupujemy za dużo, bo tanio, bo promocja, bo może nam się przyda. A potem BUM! Do śmietnika. W Afryce, uprawiane zboże jest transportowane do Europy. W krajach trzecia świata panuje najwyższa produkowanego jedzenia.





2.       2 „Jem mięso, bo łańcuch pokarmowy”



Ten łańcuch owija mózgu wielu człowiekom. Żeby być na szczycie tego łańcucha trzeba spełniać kilka warunków: być drapieżnikiem, być mięsożercą, szanować naturę. Człowiek kiedyś latał z dzidą za obiadem, lecz mniemam, że osoby, które wychwalają sobie prawa natury, zginęłyby natychmiast, pobytu na odludziu bez WI-FI. A ich polowanie, ogranicza się do walki na wyprzedażach. O ile też nauka się nie omyliła tym razem, człowiek został stworzony jako wszystkożerca, jak dziki czy świnie. Na samym mięsie daleko się nie zajedzie. Ponadto, żeby spełniać te dwa kryteria trzeba być przystosowanym do trawienia surowego mięsa. Przykładowo psowate potrzebują enzymów i nadtrawionego z żołądka i jelit roślinożerców. Dlatego chętnie jedzą trzewia. Człowiek zapewne umarłby po zjedzeniu czegoś takiego. Ale wracając do łańcucha pokarmowego,  weźmy ostatni składnik. Szacunek dla natury, by móc z tej natury korzystać. Nie słyszałam, żeby taka orka, która jest również na szczycie łańcucha, zanieczyszczała swoje  środowisko życia.  Zanim ktoś znowu zasłoni się łańcuchem pokarmowym, niech zastanowi się czy ma do tego prawo.



1.       3 „Jem mięso, bo zwierzęta zjedzą mnie.”



Era apokalipsy zombie przeminęła, egipskie plagi- słabe, epidemia nie dosyć dobra dla człowieka. Musimy się uzbroić przeciw kurczętom-ludożercom, krowom napadającym domy, by pożreć dzieci i psa…
Zawsze, gdy słyszę ten argument mam taki obraz w głowie. Apokalipsa ludożernych krów czy świń. Już wiecie, dlaczego moje zdanie o inteligencji większości ludzi jest takie beznadziejne? Wybiliśmy większość gatunków zwierząt do takiej liczby, że ich przyszłość rysuje się czarno. Trzymamy, maltretujemy, by zakończyć ich mękę w rzeźni. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby krowy nagle chciały się zemścić, z tym, że to krowa- stworzenia ufne, mądre i niewinne, a nie człowiek.  Popularne programy o niebezpiecznych zwierzętach wymieniają rekiny ( które zabijają rocznie do 10 osób), węże, pająki, tygrysy, ale nigdy nie człowieka. A człowiek zabija najwięcej żywych istnieć, dla zabawy, kaprysu, wygody.


 
1.       4 „Jem mięso, bo jest zdrowe.”




Mięso jedzone rzadko, znaczy raz na tydzień, a nie raz dziennie, z chowu bez używania hormonów i antybiotyków, nie robi nam szkody. Ale tak robi bardzo mało osób, a my mówimy o większości ludzkości. Kowalski kupuje mięso w supermarkecie, nie interesując się skąd pochodzi. Ważne, żeby się nażreć. A takie mięso jest naszpikowane antybiotykami, którymi były karmione zwierzęta. I to, że są zakazane w Europie nie oznacza, że nie są używane. W hodowlach przemysłowych trzymanie się po kilka tysięcy zwierząt w jednym miejscu. Takie skupiska są narażone na częste ataki chorób. A kiedy jedno zwierze w stadzie choruje, wszystkie dostają antybiotyki. Oprócz tego hodowca może spokojnie okłamać, że ma chore zwierze i dostanie antybiotyki. A w ogóle po co te antybiotyki? BY mieć więcej, więcej i szybciej. W przypadku kurczaków już 40 dniowe mają masę ciała, jak dorosłe. 
A dlaczego antybiotyki są złe? Antybiotyki są coraz częściej podawane ludziom i zwierzętom bez zastanowienia, ale zapominamy, że oprócz zabicia choroby, osłabiają organizm. Mięso z np. kur szpikowanych antybiotykami powoduje, że bakterię się uodparniają na dany lek. I dlatego lekarze spotykają się z nowymi odmianami grypy.
Ale nawet mięso bez dodatków nie jest wcale zdrowe. Mięso nie jest podstawą żywieniową człowieka. Nie potrafimy trawić takiej ilości mięsa. Mięso zalega w jelitach, co powoduje wzrost bakterii gnilnych. Mięso jest bardzo kaloryczne i zawiera mnóstwo cholesterolu. Kiedy człowiek nie miał wielkiego wybory w jedzeniu, trudno było go zdobyć, a wysiłek fizyczny był ogromny- mięso sprawdzało się. Ale nie dzisiaj. Skoro w starożytności, tacy myśliciele jak Platon czy Plutarch mogli obejść się bez mięsa, to w XIX wieku nie powinniśmy mieć z tym problemów. Otyłość to jeden z efektów spożywania mięsa. Z doświadczenia wiem, że i na wegetarianizmie można mieć nadwagę, ale trzeba się postarać, żeby być chorobliwie otyłym.
Dlaczego w przypadku zachorowania na nowotwór lekarze zalecają rezygnację z produktów pochodzenia zwierzęcego? Oczywiście, że mięso zwiększa ryzyko zachorowania na raka. Choroby serca, krążenia, problemy z trawieniem. No ale niech będzie, że mięso jest zdrowe, bo zawiera białko. A tymczasem przypadki przebiałkowianie, rosną jak świeżę bułeczki.  I to nie od spożywania warzyw i owoców, a przez objadanie się mięsem. Przebiałkowanie wiążę się z szpetotą, bo pojawiające się plamy na ciele nie dodają, raczej uroku. Ale to objaw już poważnego stanu, a przy lekkim przebiałkowaniu pojawiają się problemy z nerkami, stawami

4.       

5.      5 „Jem mięso, bo i tak nic nie zmienię”




A kto ma zmienić? Święty Mikołaj? Czy czekamy na objawienie się Jezusa? Człowiek do tego doprowadził i tylko człowiek może to zmienić! Teraz powtórzę banialuk, który jest największa prawdą: Jeśli chcesz to tego dokonasz. Bez popytu nie ma produkcji, proste prawa ekonomi. Im więcej wegetarian tym większy wpływ na przemysł mięsny. Postawienie się systemowi to pierwszy etap.  Dla większości ludzi pójście za stadem jest naturalne i bezpieczne. Po co się wychylać? A nuż coś dobrego zrobię.



6.       6 „ Jem mięso, bo świnki, krówki wyginą”




Na pewno te zwierzęta są z tego powodu wdzięczne. Urodziły się i od samego początku są podawane torturą, ale to dla ich dobra, bo przecież miliardy krów chce być zjedzona. Wręcz same pchają się na talerz. Dla wiadomości niektórych człowieków, świnie czy krowy trzyma się też dla towarzystwa. Świnka jest inteligentniejsza od psa. Świetnie się szkolą, żyją z człowiekiem w idealnej symbiozie. Krowy lubią się przytulać. Kura ma swoje społeczne życie, charakter i język. Nawet ryby są mądrzejsze od wielu ludzi.




7.       7 „ Jem mięso, bo tak było, jest i będzie”




Zawsze odpowiadam na ten argument w ten sposób: zwolennicy niewolnictwa też tak myśleli. Nic nie trwa wiecznie, a że coś jest powszechnie tolerowane nie oznacza, że jest dobre. Średniowiecznie zdanie o tym, iż jakoby człowiek wynalazł i odkrył już wszystko jest na tym samym poziomie, co powyższe twierdzenie. O ile dobrze pamiętam człowiek się rozwija ( mam nieco odmienne zdanie, ale to później, więc żaden system nie jest na zawsze. W każdym wieku dowodzono, że coś będzie trwać do końca świata, a bardzo szybko się kończyło. Historia się powtarza.
Człowiek w prehistorii jadł to mięso z jednego prostego powodu: nie było niczego innego. W lecie zbierano grzyby i dzikie roślinny, ale nie umiano ich przechowywać. W zimniejszych klimatach czy podczas zlodowacenia jeszcze trudniej było o pożywienie. Jednakże ludzie dożywali wówczas najwyżej 30. Dopiero z nadejściem rolnictwa, czyli najpierw uprawy, pojawił się dobrobyt, powstawały cywilizację. To nie za sprawą mięso człowiek wyszedł z jaskini. Jak wspominałam, zapraszam do dziczy bez narzędzi, ubrania. Chętnie popatrzę na starcie człowieka z dzikiem. Bo warto napomnieć, iż ludzie często ginęli, podczas polowania. Polowanie nie polegało na strzelaniu do wystawionej, zastraszonej zwierzyny.




8.       8 „ Jem mięso, bo Biblia” 





Jestem religijną osobą, z tym, że nie chrześcijanką, którą nigdy nie byłam, ale  interesuje się religiami, wierzeniami i mitologiami. Biblię przeczytałam. Głównie rozchodzi się o fragment księgi rodzaju:

„Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi „

I o słowo panujcie . Różnie można to rozumieć. Panować nie oznacza jednak- zjadać. A poniżej mamy taki oto ustęp:

„Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. „

Ziarno, drzewo, owoc. Nic o mięsie. W Biblii jest tylko jeden fragment, kiedy Bóg pozwala jeść mięso, a jest to po potopie, kiedy na ziemi nie ma za wiele pokarmu. Ludzie mogli jeść mięso tylko do czasu, aż nie odbudują upraw.

"Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko. Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia."

Moim zdaniem przykazanie „ Nie zabijaj „  Odnosi się również do zwierząt, bo nie ma dopiski  „ tylko ludzi”  . Niektóre źródła historyczne podają, że pierwsi chrześcijanie nie jedli mięsa. Czepiłam się tylko chrześcijaństwa, albowiem to największa w Polsce religia. Zostawię w spokoju judaizm czy islam, bo te trzy religie mają te same korzenie. Z racji tego, iż jestem buddystką, religia zakazuje mi krzywdzenia zwierząt.



9.       9 Jem mięso, bo roślinny też czują. 




Obrońcy marchewki łączcie się! Mój puchatkowy rozumek, wskazuje, że myślące, czujące zwierzę jest trochę wyżej od marchewki. Roślinny wytwarzają owoce, by zostały zjedzone, dzięki czemu nasiona mogą być rozniesione dalej. Podobnie jak kwiaty wytwarzają pyłek i nektar. Roślinny są żywe, ale jakoś nie specjalnie walczą o życie, gdy się je kroi. Każde zwierzę będzie walczyć z śmiercią. Krowa czy świnka myślą, mają uczucia, kochają, smucą się. Cóż, nie widziałam śmiejącej się ani płaczącej marchewki. Człowiek też musi coś jeść. Chrupanie marchewki jest zdrowsze, bardziej ekologiczne i etyczne od zarzynania krowy.  Mam mętne rozumienie, że obrońcy marchewek żywią się energią kosmosu? Ten „argument” jest na zasadzie oczerniania przeciwnika, by przemilczeć własne grzeszki.


1   10.   „ Jem mięso, bo mięso jest smaczne”




Pewnie, bo zawiera tłuszcz, potrzebny przy wysiłku, jaki wykonywał człowiek w prehistorii. Był w  ciągłym ruchu, wiec natura uczyniła tłuszcz smaczny, by człowiek go lubił i jadł jak najwięcej. Jednakże człowiek bardzo długo nie wiedział czym jest tłuszcz. Teraz już wiemy. Teraz nie żyjemy  jaskini i prowadzimy siedzący tryb życia. A nawet sportowcy przechodzą na wegetarianizm i weganizm.
A gdyby ludzkie mięso było smaczne, też byśmy siebie nawzajem pożerali? Bo skoro coś jest smaczne, to wystarczające usprawiedliwienie. Albo argument, że lubię to. Psychopata też lubi sprawiać cierpienie, więc jest usprawiedliwiony, bo to lubi?
Takie dumanie mnie ogarnia. Konformizm pełną parą. Nic ponad własny czubek nosa. Ja chcę! Jak małe dziecko. Mięso jest smaczne, ale nic nie zastąpi dla mnie łazanek czy pierogów. Smak pieczonego kurczaka można uzyskać, dzięki soi. Ten specyficzny smak zawdzięczamy w głównej mierze przyprawą. Mięso bez przypraw jest raczej mało smaczne. Wystarczy umieć przyprawić np. tofu, a z doświadczenia wiem, że sporo ludzi się nabiera, kiedy ma na talerzy tofu z podpisem kurczak.  Soja…. To ciekawa roślina. Jest wszędzie, nieraz i w Waszym mięsie, wystarczy poczytać etykietę. Mówi się, że jest modyfikowana. Nie ma już soi niemodyfikowanej, niestety. Jedząc mięso, jecie również soje, bo w paszy dla zwierząt jest ona na pewno jednym z składników.
Obalam, również mit, jakoby wegetarianie żywili się tylko soją. Ja jem soję raz, dwa razy w miesiącu. Czyli dosyć rzadko. Moja codzienna dieta jest zależna od mojego apetytu. Nigdy nie układałam sobie jadłospisu. Wegetarianizm nie wymaga godzin, spędzonych w kuchni, wizyt u dietetyka. Jest to prosta rezygnacja z mięsa i ryb. Jak dla mnie nie ma w tym żadnej nadwyżki filozofii. Przepisów w Internecie jest od… Wegetarianizm nie jest również drogi. W moim domu wszyscy nie jedzą mięsa, oprócz psów i kotów, ale nie wydajemy fortuny na jedzenie, a kupujemy dobrej jakości produkty. Zawsze dbam, żeby było zdrowo. Oprócz tego sama co nie co uprawiam, są kury i kozy. Dlatego też jem nabiał, gdyby nie było możliwości własnego chowu tychże zwierząt, zrezygnowałabym z wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego. Każdy może sobie wyhodować jedzenie, wystarczy chcieć.

  






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz