Od dawna biore czynny udział w bezsensownych dyskusjach z
ludźmi, dowodzącymi wyższości diety mięsnej. Takie dyskusje mnie bawią. Kiedyś
irytowały czy smuciły, ale od pewnego czasu uznałam, że ludzie są głupi i nie
ma się czym przejmować. Jeżeli kogoś uraziłam to nie przeproszę, albowiem nie
ma za co.
Wracając do sedna dzisiejszego wpisu, naszła mnie myśl, aby
zrobić zbiór najpopularniejszych „argumentów” mięsożerców i je w łopatologiczny
sposób obalić. Zaczynamy masakrę!
1.
1.
1 „Jem mięso, bo głodujące dzieci.”
Z serii: „ludziom byście pomogli, a nie zwierzętom!”. Nie
rozumiem logiki tejże motywacji. Nie mogę pomóc żywej istocie, albowiem inna
też cierpi? Zauważyłam też dosyć ciekawą zgodność, że osoby oskarżające wegetarian
o brak empatii dla ludzi, sami niczego dla świata dobrego nie zrobili.
Zastanawiając się dokładnie nad głodem to produkcja mięsa pożera przynajmniej
połowę zbiorów, uprawianych na całym świecie. Na chłopski rozum jedna krowa
zjada więcej zboża od człowieka. Krowa potrzebuje 10kg paszy. Z 4kg zboża można
uzyskać 04kg mięsa. Na wyżywienie jednej
osoby w ciągu roku mięsem jest potrzebne 12 hektarów, a żeby wyżywić jedną
osobę zbożem potrzebny jest zaledwie 1 hektar. Oczywiście to tylko zboże,
trudno na nim przetrwać całe życie, ale ponad 8000 milionów ludzi nie ma nawet
tego. Jeśli chodzi o wodę to na jeden kilogram wołowiny przypada 100000 litrów
wody. W Ameryce krowy, trzymane dla mięso, pochłaniają ilość zboża, wystarczającą
na wykarmienie Indii i Chin, razem wziętych.
Nie możemy też powiedzieć, że mamy za mało jedzenia, gdyby
tak było nikt z nas nie wyrzucałby choćby okruszka, a masowo pozbywamy się
produktów. Kupujemy za dużo, bo tanio, bo promocja, bo może nam się przyda. A
potem BUM! Do śmietnika. W Afryce, uprawiane zboże jest transportowane do Europy.
W krajach trzecia świata panuje najwyższa produkowanego jedzenia.
2.
2 „Jem mięso, bo łańcuch pokarmowy”
Ten łańcuch owija mózgu wielu człowiekom. Żeby być na szczycie tego łańcucha trzeba spełniać
kilka warunków: być drapieżnikiem, być mięsożercą, szanować naturę. Człowiek
kiedyś latał z dzidą za obiadem, lecz mniemam, że osoby, które wychwalają sobie
prawa natury, zginęłyby natychmiast, pobytu na odludziu bez WI-FI. A ich
polowanie, ogranicza się do walki na wyprzedażach. O ile też nauka się nie
omyliła tym razem, człowiek został stworzony jako wszystkożerca, jak dziki czy
świnie. Na samym mięsie daleko się nie zajedzie. Ponadto, żeby spełniać te dwa
kryteria trzeba być przystosowanym do trawienia surowego mięsa. Przykładowo
psowate potrzebują enzymów i nadtrawionego z żołądka i jelit roślinożerców.
Dlatego chętnie jedzą trzewia. Człowiek zapewne umarłby po zjedzeniu czegoś
takiego. Ale wracając do łańcucha pokarmowego,
weźmy ostatni składnik. Szacunek dla natury, by móc z tej natury
korzystać. Nie słyszałam, żeby taka orka, która jest również na szczycie
łańcucha, zanieczyszczała swoje środowisko życia. Zanim ktoś znowu zasłoni się łańcuchem
pokarmowym, niech zastanowi się czy ma do tego prawo.
1.
3 „Jem mięso, bo zwierzęta zjedzą mnie.”
Era apokalipsy zombie przeminęła, egipskie plagi-
słabe, epidemia nie dosyć dobra dla człowieka. Musimy się uzbroić przeciw
kurczętom-ludożercom, krowom napadającym domy, by pożreć dzieci i psa…
Zawsze, gdy słyszę ten argument mam taki obraz w
głowie. Apokalipsa ludożernych krów czy świń. Już wiecie, dlaczego moje zdanie
o inteligencji większości ludzi jest takie beznadziejne? Wybiliśmy większość
gatunków zwierząt do takiej liczby, że ich przyszłość rysuje się czarno.
Trzymamy, maltretujemy, by zakończyć ich mękę w rzeźni. Wcale bym się nie
zdziwiła, gdyby krowy nagle chciały się zemścić, z tym, że to krowa- stworzenia
ufne, mądre i niewinne, a nie człowiek. Popularne programy o niebezpiecznych
zwierzętach wymieniają rekiny ( które zabijają rocznie do 10 osób), węże,
pająki, tygrysy, ale nigdy nie człowieka. A człowiek zabija najwięcej żywych
istnieć, dla zabawy, kaprysu, wygody.
1. 4 „Jem mięso, bo jest zdrowe.”
Mięso jedzone rzadko, znaczy raz na tydzień, a nie
raz dziennie, z chowu bez używania hormonów i antybiotyków, nie robi nam
szkody. Ale tak robi bardzo mało osób, a my mówimy o większości ludzkości.
Kowalski kupuje mięso w supermarkecie, nie interesując się skąd pochodzi.
Ważne, żeby się nażreć. A takie mięso jest naszpikowane antybiotykami, którymi
były karmione zwierzęta. I to, że są zakazane w Europie nie oznacza, że nie są
używane. W hodowlach przemysłowych trzymanie się po kilka tysięcy zwierząt w
jednym miejscu. Takie skupiska są narażone na częste ataki chorób. A kiedy
jedno zwierze w stadzie choruje, wszystkie dostają antybiotyki. Oprócz tego
hodowca może spokojnie okłamać, że ma chore zwierze i dostanie antybiotyki. A w
ogóle po co te antybiotyki? BY mieć więcej, więcej i szybciej. W przypadku kurczaków
już 40 dniowe mają masę ciała, jak dorosłe.
A dlaczego antybiotyki są złe? Antybiotyki są
coraz częściej podawane ludziom i zwierzętom bez zastanowienia, ale zapominamy,
że oprócz zabicia choroby, osłabiają organizm. Mięso z np. kur szpikowanych antybiotykami
powoduje, że bakterię się uodparniają na dany lek. I dlatego lekarze spotykają
się z nowymi odmianami grypy.
Ale nawet mięso bez dodatków nie jest wcale
zdrowe. Mięso nie jest podstawą żywieniową człowieka. Nie potrafimy trawić
takiej ilości mięsa. Mięso zalega w jelitach, co powoduje wzrost bakterii gnilnych.
Mięso jest bardzo kaloryczne i zawiera mnóstwo cholesterolu. Kiedy człowiek nie
miał wielkiego wybory w jedzeniu, trudno było go zdobyć, a wysiłek fizyczny był
ogromny- mięso sprawdzało się. Ale nie dzisiaj. Skoro w starożytności, tacy
myśliciele jak Platon czy Plutarch mogli obejść się bez mięsa, to w XIX wieku
nie powinniśmy mieć z tym problemów. Otyłość to jeden z efektów spożywania
mięsa. Z doświadczenia wiem, że i na wegetarianizmie można mieć nadwagę, ale
trzeba się postarać, żeby być chorobliwie otyłym.
Dlaczego w przypadku zachorowania na nowotwór lekarze
zalecają rezygnację z produktów pochodzenia zwierzęcego? Oczywiście, że mięso
zwiększa ryzyko zachorowania na raka. Choroby serca, krążenia, problemy z
trawieniem. No ale niech będzie, że mięso jest zdrowe, bo zawiera białko. A
tymczasem przypadki przebiałkowianie, rosną jak świeżę bułeczki. I to nie od spożywania warzyw i owoców, a
przez objadanie się mięsem. Przebiałkowanie wiążę się z szpetotą, bo
pojawiające się plamy na ciele nie dodają, raczej uroku. Ale to objaw już
poważnego stanu, a przy lekkim przebiałkowaniu pojawiają się problemy z
nerkami, stawami
4.
5. 5 „Jem mięso, bo i tak nic nie zmienię”
A kto ma zmienić? Święty Mikołaj? Czy czekamy na objawienie
się Jezusa? Człowiek do tego doprowadził i tylko człowiek może to zmienić! Teraz
powtórzę banialuk, który jest największa prawdą: Jeśli chcesz to tego dokonasz.
Bez popytu nie ma produkcji, proste prawa ekonomi. Im więcej wegetarian tym
większy wpływ na przemysł mięsny. Postawienie się systemowi to pierwszy
etap. Dla większości ludzi pójście za
stadem jest naturalne i bezpieczne. Po co się wychylać? A nuż coś dobrego
zrobię.
6.
6 „ Jem mięso, bo świnki, krówki wyginą”
Na pewno te zwierzęta są z tego powodu wdzięczne. Urodziły
się i od samego początku są podawane torturą, ale to dla ich dobra, bo przecież
miliardy krów chce być zjedzona. Wręcz same pchają się na talerz. Dla wiadomości
niektórych człowieków, świnie czy krowy trzyma się też dla towarzystwa. Świnka
jest inteligentniejsza od psa. Świetnie się szkolą, żyją z człowiekiem w idealnej
symbiozie. Krowy lubią się przytulać. Kura ma swoje społeczne życie, charakter
i język. Nawet ryby są mądrzejsze od wielu ludzi.
7.
7 „ Jem mięso, bo tak było, jest i będzie”
Zawsze odpowiadam na ten argument w ten sposób: zwolennicy
niewolnictwa też tak myśleli. Nic nie trwa wiecznie, a że coś jest powszechnie
tolerowane nie oznacza, że jest dobre. Średniowiecznie zdanie o tym, iż jakoby
człowiek wynalazł i odkrył już wszystko jest na tym samym poziomie, co powyższe
twierdzenie. O ile dobrze pamiętam człowiek się rozwija ( mam nieco odmienne
zdanie, ale to później, więc żaden system nie jest na zawsze. W każdym wieku dowodzono,
że coś będzie trwać do końca świata, a bardzo szybko się kończyło. Historia się
powtarza.
Człowiek w prehistorii jadł to mięso z jednego prostego
powodu: nie było niczego innego. W lecie zbierano grzyby i dzikie roślinny, ale
nie umiano ich przechowywać. W zimniejszych klimatach czy podczas zlodowacenia
jeszcze trudniej było o pożywienie. Jednakże ludzie dożywali wówczas najwyżej
30. Dopiero z nadejściem rolnictwa, czyli najpierw uprawy, pojawił się dobrobyt,
powstawały cywilizację. To nie za sprawą mięso człowiek wyszedł z jaskini. Jak
wspominałam, zapraszam do dziczy bez narzędzi, ubrania. Chętnie popatrzę na
starcie człowieka z dzikiem. Bo warto napomnieć, iż ludzie często ginęli,
podczas polowania. Polowanie nie polegało na strzelaniu do wystawionej, zastraszonej
zwierzyny.
8.
8 „ Jem mięso, bo Biblia”
Jestem religijną osobą, z tym, że nie chrześcijanką, którą
nigdy nie byłam, ale interesuje się
religiami, wierzeniami i mitologiami. Biblię przeczytałam. Głównie rozchodzi
się o fragment księgi rodzaju:
„Bądźcie płodni i
rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście
panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi
zwierzętami pełzającymi po ziemi „
I o słowo panujcie
. Różnie można to rozumieć. Panować nie oznacza jednak- zjadać. A poniżej mamy
taki oto ustęp:
„Oto wam daję wszelką
roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w
sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. „
Ziarno, drzewo, owoc. Nic o mięsie. W Biblii jest tylko
jeden fragment, kiedy Bóg pozwala jeść mięso, a jest to po potopie, kiedy na
ziemi nie ma za wiele pokarmu. Ludzie mogli jeść mięso tylko do czasu, aż nie
odbudują upraw.
"Wszystko, co się
porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone,
daję wam wszystko. Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia."
Moim zdaniem przykazanie „ Nie zabijaj „ Odnosi się
również do zwierząt, bo nie ma dopiski „ tylko ludzi” . Niektóre źródła historyczne podają, że
pierwsi chrześcijanie nie jedli mięsa. Czepiłam się tylko chrześcijaństwa,
albowiem to największa w Polsce religia. Zostawię w spokoju judaizm czy islam,
bo te trzy religie mają te same korzenie. Z racji tego, iż jestem buddystką,
religia zakazuje mi krzywdzenia zwierząt.
9.
9 Jem mięso, bo roślinny też czują.
Obrońcy marchewki łączcie się! Mój puchatkowy rozumek,
wskazuje, że myślące, czujące zwierzę jest trochę wyżej od marchewki. Roślinny
wytwarzają owoce, by zostały zjedzone, dzięki czemu nasiona mogą być
rozniesione dalej. Podobnie jak kwiaty wytwarzają pyłek i nektar. Roślinny są
żywe, ale jakoś nie specjalnie walczą o życie, gdy się je kroi. Każde zwierzę
będzie walczyć z śmiercią. Krowa czy świnka myślą, mają uczucia, kochają, smucą
się. Cóż, nie widziałam śmiejącej się ani płaczącej marchewki. Człowiek też
musi coś jeść. Chrupanie marchewki jest zdrowsze, bardziej ekologiczne i
etyczne od zarzynania krowy. Mam mętne
rozumienie, że obrońcy marchewek żywią się energią kosmosu? Ten „argument” jest
na zasadzie oczerniania przeciwnika, by przemilczeć własne grzeszki.
1 10.
„ Jem mięso, bo mięso jest smaczne”
Pewnie, bo zawiera tłuszcz, potrzebny przy wysiłku, jaki
wykonywał człowiek w prehistorii. Był w
ciągłym ruchu, wiec natura uczyniła tłuszcz smaczny, by człowiek go
lubił i jadł jak najwięcej. Jednakże człowiek bardzo długo nie wiedział czym
jest tłuszcz. Teraz już wiemy. Teraz nie żyjemy jaskini i prowadzimy siedzący tryb życia. A
nawet sportowcy przechodzą na wegetarianizm i weganizm.
A gdyby ludzkie mięso było smaczne, też byśmy siebie
nawzajem pożerali? Bo skoro coś jest smaczne, to wystarczające usprawiedliwienie.
Albo argument, że lubię to. Psychopata też lubi sprawiać cierpienie, więc jest
usprawiedliwiony, bo to lubi?
Takie dumanie mnie ogarnia. Konformizm pełną parą. Nic ponad
własny czubek nosa. Ja chcę! Jak małe dziecko. Mięso jest smaczne, ale nic nie
zastąpi dla mnie łazanek czy pierogów. Smak pieczonego kurczaka można uzyskać,
dzięki soi. Ten specyficzny smak zawdzięczamy w głównej mierze przyprawą. Mięso
bez przypraw jest raczej mało smaczne. Wystarczy umieć przyprawić np. tofu, a z
doświadczenia wiem, że sporo ludzi się nabiera, kiedy ma na talerzy tofu z
podpisem kurczak. Soja…. To ciekawa
roślina. Jest wszędzie, nieraz i w Waszym mięsie, wystarczy poczytać etykietę.
Mówi się, że jest modyfikowana. Nie ma już soi niemodyfikowanej, niestety.
Jedząc mięso, jecie również soje, bo w paszy dla zwierząt jest ona na pewno
jednym z składników.
Obalam, również mit, jakoby wegetarianie żywili się tylko
soją. Ja jem soję raz, dwa razy w miesiącu. Czyli dosyć rzadko. Moja codzienna
dieta jest zależna od mojego apetytu. Nigdy nie układałam sobie jadłospisu.
Wegetarianizm nie wymaga godzin, spędzonych w kuchni, wizyt u dietetyka. Jest
to prosta rezygnacja z mięsa i ryb. Jak dla mnie nie ma w tym żadnej nadwyżki
filozofii. Przepisów w Internecie jest od… Wegetarianizm nie jest również
drogi. W moim domu wszyscy nie jedzą mięsa, oprócz psów i kotów, ale nie
wydajemy fortuny na jedzenie, a kupujemy dobrej jakości produkty. Zawsze dbam,
żeby było zdrowo. Oprócz tego sama co nie co uprawiam, są kury i kozy. Dlatego
też jem nabiał, gdyby nie było możliwości własnego chowu tychże zwierząt,
zrezygnowałabym z wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego. Każdy może
sobie wyhodować jedzenie, wystarczy chcieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz