Szarańcza w pojedynce jest niepozorna i bezbronna,
jak każdy szary człowiek, wnet jednak potrafi zmienić się w niszczycielski rój,
wystarczy by na jednym małym obszarze pojawiła się nadwyżka liczebności,
podobnie człowiek w obliczu przeludnienia, prowokuje wojnę, konfliktu i
problemy.
Pewnego dnia, w okresie Wielkanocy, kątem oka przy
pieczeniu ciast, oglądałam jakiś dokument o plagach egipskich. Wolę to od powtórek
filmów familijnych. Jedynie, co mi zapadło w pamięć to wzmianka o szarańczy,
która dopiero w sytuacji przeludniania roi się. Przyszło mi na myśl w nagłym
przebłysku inteligencji ( tylko takowych oświadczam), że człowiek zachowuje się
identycznie.
Dwójka ludzi na wyspie, raczej nie wywoła wojny. Tylko
w dużym skupisku ludzkim, wybuchają poważne konflikty. Człowiek niby stadne
stworzenie, ale przeludnienie doprowadza do naturalnej reakcji. Likwidowania potencjalnych
konkurencji w zdobywaniu środków do życia.
Mówi się o niżu demograficznym. Nigdy w to nie wierzyłam. Taki chwyt, żeby ludzi
zastraszyć, a społeczeństwo słucha najgłośniej krzyczącego barana. Jeśli dla
kogoś ponad 7 miliardów ludzi jest małą populacją to nie wiem, ile by go
zadowoliło. Bo liczy się cały świat, a nie pojedyncze państwo czy kontynent.
Ziemia jest tylko jedna i ona wcale nie rośnie. Azja jest przeludniona, widać
to wyraźnie. Powinniśmy miast się rozmnażać na potęgę, dać szanse już żyjącym.
No tak, ale tu niektórzy wyjdą z nacjonalizmem i patriotyzmem. Polska kiedyś
zniknie z map świat, tak jak Niemcy, Rosja czy USA. Ale nasze decyzję będą
namacalne. Tu nie chodzi również o jakieś ograniczenia, choć szczerze uważam,
że powinny istnieć jakieś testy psychologiczne na rodzicielstwo, bo to się
dzieje jest przerażające. Naprawdę nie każdy musi posiadać dziecko, to nie
obowiązek, a przywilej. I nie mam na myśli materialnych potrzeb i możliwości,
tylko umysłowych i moralnych. Nie widzę też sensu, by człowiek z wadami
genetycznymi , wiedząc o nich miał rodzone dzieci. Jaki w tym sens? Produkować kolejne
chorych lub nosicieli? I znów niektórzy przewrażliwieni mogą odbierać te słowa
za atak lub dyskryminację, ale tak nie jest.
In vitro ma
jedno poważne zastrzeżenie moralne. Jeśli ktoś potrzebuje dziecko, moim zdaniem
nie powinno być ważne, kto je urodził. In vitro jest moralnie niewłaściwe w
przypadku, gdy tysiące dzieci egzystuje w domach dziecka. Poważne słowa, ale In
vitro to egoistyczny czyn do którego nie mamy prawa. Jak ktoś nie chce zając
się dzieckiem w potrzebie, nie nadaje się na rodzica.
Jak dla mnie nie ma innych zastrzeżeń do In vitro,
ale to wydaje się bardzo poważne.
Nie jest to opinia popularna, ba nie wiem, czy
ktoś dysponuje podobnie szalonymi poglądami, choć mam nadzieje, że tak. Jaki
wniosek z moich wypocin? Jeden bardzo istotny i bolesny dla ludzkiej dumy: jest
nas o wiele za dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz